Bozia ich ukarała?
Obudził mnie rechot i gromkie okrzyki.To nasza młodzież. Przyszłość naszego narodu powracała w nocnych zabaw nadranem. W zasadzie, to pierwsze, co usłyszałem to był ryk silnika samochodu anastępnie pisk opon trących o bruk podczas efektownego hamowania. Po tympopisie brawury i kozactwa radosna gromadka wyszła z pojazdu i nastąpiła seriaradosnych, serdecznych i przede wszystkie głośnych pożegnań. Okraszone towszystko było chłopięcym rechotem i dziewczęcymi piskami. – No, pa… No cześć…siemka, narka… – usłyszałem chóralne zawołania. Podniosłem się ciężko z poduszki by sięgnąć po zegarek. Piątatrzydzieści. – Że to kary boskiej nanich nie ma, żeby się tak wydzierać o tej niegodnej godzinie w dzień ustawowowolny od pracy – wymamrotałem do siebie. Ryk silnika wprowadzonego na wysokieobroty wyrwał mnie z rozmyślania o kondycji młodego człowieka we współczesnymświecie oraz o karze boskiej. Samochód ruszył gwałtownie piszczącniemiłosiernie oponami. Potem zapewneprzeszedł w poślizg, – co wywnioskowałem z tarcia opon o jezdnię. Samochód znówzapiszczał kołami o bruk i przy okropnym huku silnika wyrwał z parkingu pod moimioknami w stronę ulicy. – Czy to niemożna tak spokojnie odjechać? Czy trzeba tak z piskiem i przy wyciu silnika? Żeich Bozia nie ukaże za takie zachowanie – takie myśli przemknęły mi przezgłowę. Równocześnie słyszałem jak samochód wszedł w zakręt z nadmiernąprędkością. Jego silnik zawodzeniem prosił o litość, bo tak był przeciążony.Koła pojazdu darły jezdnię z niemiłosiernym piskiem. Po chwili usłyszałem hukuderzenia – jak się później okazało o krawężnik – potem kłapanie gumycharakterystyczne dla pękniętej opony i było po wszystkim. To znaczy był tonowy początek. – No pięknie żeś kurwa przyjebał– usłyszałem. – Co teraz – dopytywał się kolejny głos? Nie mogłem sobie odmówićtego widoku, więc wstałem z łóżka by zobaczyć, co też się stało. A stało się tyle,że samochód stracił oponę w tylnym kole. – Co to było? – zapytała mojadziewczyna przebudzona o świcie przez rajdowców. – Nic, Bozia idiotów ukarała w to wielkiekatolickie święto – odrzekłem. Na dole, na ulicy trwała w tym czasie głośnadebata kierowcy z zespołem wsparcia pod tytułem:, co teraz, kurwa z tymzrobimy. Postanowiono – ku mojemu zdziwieniu dość szybko – że należy zmienićkoło. I wśród okrzyków: dawaj, kurwa, nie pierdol – i tym podobnymi – młodzimechanicy przystąpili do wymiany koła w swym pojeździe. Jednak nie było to tempo,jakie widywałem na wyścigach formuły 1. Pit-stop nie trwał 10 sekund aprawie pół godziny. Nie żebym kibicował im przez cały czas stojąc w oknie, poprostu słyszałem ich głośne zagrzewania się wzajemne do większego wysiłku, sutoudekorowane słowami powszechnie uważanymi za wulgarne. Wreszcie koło zostałonaprawione i samochód wolno, podkreślam wolno, odjechał. – Jednak kara jestnajlepszą nauczką – pomyślałem. Czyli Bozia ich ukarała za to, że ludziom spaćw dzień wolny nie dają. I jak tu w Bozienie wierzyć, gdy się widzi przykłady jej interwencji.
~Marta Ja też narzekam na gimnazjalistów a mam dopiero (aż? O.o) 19 lat. Starzeje się... czas kupowac miejsce na cmentarzu~Macho Narzekanie na młodszych od siebie jest niezawodnym wskaźnikiem, że zaczynasz się starzeć.~Macho Narzekanie na młodszych od siebie jest niezawodnym wskaźnikiem, że zaczynasz się starzeć.~Weronika Bozia? A kto to? Mówisz o katolickich świętach,ale słownictwa przystającemu katolikowi to nie prezentujesz. Po co? Można się przecież za trzymać na etapie 4latka...~planeta Witaj. Człowiek jest Panem własnego losu, a nie bozia. Jak sobie ścielimy tak spimy. Pozdrawiam:)http://oczamiyeti.blog.onet.pl/~serdecznej-zolzy.blog.onet.pl podobno Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy... w tym przypadku bardzo rychliwy :) Pozdrawiam ciepło, Zołza