Wiele dzieci matki emetytki
Rozmawialiśmy z przyjaciółmi o emeryturach. To ciekawa rozmowa, bo zdecydowanie teoretyczna. Mamy nadzieję, że kiedyś dojdziemy do wieku emerytalnego, ale tak naprawdę nikt nie może zagwarantować jakie będą obowiązywać wtedy przepisy. Nikt nie wie ile wtedy dostaniemy pieniędzy. Nikt nie wie czy doczekamy. Dlatego też rozmowa taka jest zwykłym gdybaniem. Ale że my Polacy uwielbiamy dyskusje o problemach, na które mamy niewielki wpływ, to i dla mnie i moich znajomych taka dyskusja była bardzo zajmująca. Zapowiedź stopniowego zrównywania i podwyższania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, docelowo do sześćdziesiątego siódmego roku życia, znalazła się w expose premiera. Czyli jak tam na górze mogą o tym debatować, to i nam maluczkim, choć nie mamy na to najmniejszego wpływu, też można. – Słyszeliście, że pan wicepremier z partii ludowej uważa, że warto rozważyć wsparcie dla kobiet wychowujących dzieci. Mówił, że takie kobiety, powinny móc wcześniej odchodzić na emeryturę w zależności od liczby dzieci – rzekła jedna z koleżanek dyskutantek. Wszyscy wiedzieliśmy, że jest ona młodą mamą więc już propozycja uzależniająca przechodzeniem na emeryturę w zależności od liczby posiadanego potomstwa bardzo ją zainteresowała. Ja, oraz cała opcja bezdzietnych byliśmy sceptyczni, ale co my tam wiemy. Przecież nie doświadczyliśmy szczęścia, jakie daje posiadanie pociech w stosownej liczbie. – Mnie to wydaje się bardzo dziwne i zdecydowanie niesprawiedliwe –powiedział mój kolega, o którym wszyscy wiedzieliśmy, że jest ojcem dwójki dzieci. – Dlaczego, tylko kobiety mają przechodzić wcześniej na emeryturę, przecież ja też wychowuję dzieci, a propozycja dotyczy tylko kobiet – dodał. – A co z samotnymi ojcami? – spytałem. – Ale to kobiety rodzą dzieci! – powiedziały chórem kobiety i co ciekawsze podobne zdanie miały, i te co miały dzieci, i te co do których wiedziałem, że nie planują potomstwa. – Jeżeli kobiety potrafią w tych wielce komercyjnych czasach znaleźć siłę i zaangażowanie do wychowania dzieci, to w systemie emerytalnym też powinno być to odzwierciedlone. Ich wysiłek powinien być doceniony – wygłosiła swą opinię jedna z koleżanek, a ja miałem wrażenie, że cytowała słowa wicepremiera. Wszyscy docenialiśmy trud wychowawczy. Dzieliło nas tylko podejście do równouprawnienia. Chyba po raz pierwszy słyszałem, żeby mój kolega przeciwnik parytetów, teraz zdecydowanie optował za wyrównywaniem szans między kobietami i mężczyznami. A wszystko to w kontekście uzależnienia przechodzenia na emeryturę, przy posiadaniu potomstwa jakie proponował wicepremier. – A ja się zastanawiam nad tym, czy jakbym miała dwunastkę dzieciarni, to jak szybko znalazłabym się na emeryturze? – zastanawiała się głośno koleżanka, której nigdy nie podejrzewałem o chęć posiadania potomstwa. Fakt, projekt wicepremiera zakłada, że każde urodzone i wychowane dziecko powodowałoby wcześniejszą emeryturę kobiet o trzy lata. Czyli razy trzy lata razy dwanaście? Jeśli tak, to otwiera to nowe możliwości. Teraz byłabym już na emeryturze, ale musiałabym zacząć posiać dzieci bardzo wcześnie – rzekła koleżanka, najwyraźniej urzeczona myślą o wielodzietnej rodzinie i wcześniejszej emeryturze.
Komentarze