Szczęście o poranku

Obublikował pavvel dnia

Obudziłem się z dziwnymdla mnie uczuciem. Dawno, no naprawdę bardzo dawno, nie doznawałem takich uczuć.Nic takiego nie poczułem. A tu proszę, ciemno za oknem, parę minut po szóstejrano a ja leżę sobie we własnym łóżku i jestem szczęśliwy. Tu może małewyjaśnienie, no… w zasadzie to nie jest tak, że ja jestem bezustannienieszczęśliwy. Doceniam to co mam, naprawdę, i w zasadzie jestem szczęśliwy w wielu tego słowa znaczeniach, ale tobyło takie inne uczucie. Takie przepełniające mnie i wylewające się ze mnieszczęście. Czułem że nie tylko jestem jego pełen, ale że ono mnie otacza.Wypełnia całą przestrzeń wokół mnie.  Naprawdęnie wiem jak do tego doszło, bo jak wszyscy czytelnicy tego co tu umieszczamdoskonale wiedzą, że jestem raczej programowo nieszczęśliwy, czy raczejpesymistyczny. Trudno mi dostrzegać jasne strony życia ale to wcale nie znaczy,że ich nie zauważam i ich nie pragnę.  Atu taka miła niespodzianka. Wiem że dla wielu stan szczęśliwości jest czymśnajzupełniej normalnym,  ale dla takiegowiecznego „ marudy” jak ja,  jest to cośco jest bardzo trudno osiągnąć i nie doczuwam tego na  co dzień. Otworzyłem oczy, leżałem w pościeli  wpatrując się w sufit, czułem ciepło ukochanejosoby śpiącej obok mnie  i czułem się naprawdę szczęśliwy. Tak to nazywam choć może niedo końca wiem czy to właściwe słowo. Nie znajduję innego określenia więc piszęo szczęściu. Tego ranka po prostu poczułem że nie mam kłopotów. Że ktoś mizdjął z piersi wielki kamień który mnie przygniatał.  Oddycham swobodnie. Doznałem uczucia jakbyktoś pozbawił mnie na te kilka chwil wszelkich trosk i udręk codzienności.Byłem w innym, doskonalszym  świecie.Moim świecie choć współdzielonym.  I choćdoskonale zdawałem sobie sprawę z nierealności tego stanu to jednocześnie całym sercem chciałem żeby trwało to jaknajdłużej. Chciałem tam pozostać. Chciałem żebyśmy tam pozostali. Pamiętam, żekiedyś też tak bywało. Dawno, ale jednak zapamiętałem ten stan. To uczucie jestwe mnie, ale jakby gdzieś bardzo głęboko schowane. Co pewien czas odczuwałemten przyjemny stan, w którym moje ciało się rozluźnia, mięśnie przestają sięnapinać, myśli zwalniają i już nie biegają w szaleńczym pędzie, wszystko sięuspokaja… a ja leżę w ciszy, rozkoszując się tą jedną chwilą. Kojącaszczęśliwość otulała mnie jak ciepły koc. Zapadałem się w nią z wielkąradością. Wiedziałem, że jestem we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Nicmi nie zagrażało i wszystkie kłopoty rozpłynęły się w mroku panującym za oknem.Bałem się ruszyć, aby tego nie spłoszyć. Nie chciałem pozwolić, aby ta chwilaodeszła. Chciałem, aby trwała jak najdłużej. Poczułem jak moja dziewczyna mnieobejmuje.  Czułem ciepło bijące od niej ijej spokojny oddech uspokajał mnie jeszcze bardziej i jakby zakotwiczał mnie wtym stanie szczęśliwości. Czułem się taki bezpieczny, wolny, doskonały, kochanyi kochający jednocześnie. Szczęśliwy. Ale „ nic nie może wiecznie trawić” – jakmawiał klasyk, więc nagle moje wredna dusza zaczęła mi serwować obrazy tego, comnie przygniata i dręczy… już było po wszystkim.  Obudziłem się w pełni, wiedząc, że takicudowny stan można osiągnąć tylko na granicy świadomości i nieświadomości. Alenie do końca. Choć coś tam we mnie jednak z tego zostało. Została świadomość,że mimo wszystko mogę i chcę być szczęśliwy oraz dawać szczęście.  To był bardzo piękny poranek w mej szarejrzeczywistości i choć moja pesymistyczna dusza mówi mi żebym tego nie pisał,napiszę: jestem pewien, że to powróci. Warto czekać.

 

  1. Reply~Krosbridka
    Witaj,znam ten stan szczęśliwości, może doświadczam go częściej, ale nie potrafiłabym go tak pięknie jak Ty, pavvel, opisać. Czytanie Twojego posta wprawiło mnie w błogi nastrój. Dziękuję :)
  2. Reply~pesymistyczna znajoma
    Też chciałabym zaznać takich chwil-chociaż takich krótkich! Gratuluje i życzę więcej takich chwil!!!
  3. Reply~pesymistyczna znajoma
    Też chciałabym zaznać takich chwil-chociaż takich krótkich! Gratuluje i życzę więcej takich chwil!!!
    • Reply~sw5ypu
      nigdy nie warto tracić nadziej
    • Reply~sw5ypu
      nigdy nie warto tracić nadziei