Do sklepu proszę wchodzić pojedyncza
Tak mnie teraz naszło, że od czasu ogłoszenia przez premiera Narodowego Stanu Wyjątkowej Paniki oddaje się studiom i obserwacji zachowań moich współplemieńców w czasie zarazy. Ja osobiście nie jestem w grupie ryzyka, więc nie mam zakazu opuszczania norki. A i w norce jakoś tak usiedzieć nie mogę. Bo jak wspomniałem, czym więcej muszę, tym więcej nie chce.
A i że słoneczko zachęca do opuszczenia mieszkania, to i tak właśnie czynie wychodząc na spacer. Oczywiście staram się zachować umiar w kontaktach międzyludzkich. Unikam tłumów. I tak idę sobie główną ulicą mojego miasta i przyglądam się miastu bez ludzi. Niewątpliwie przesadzam, nie jest tak, że zupełnie nikogo nie ma na ulicach. Są pojedyncze osoby. Zamaskowane i zestrachane jakby właśnie próbowały obrabować bank, ale są.
Rozmyślając o tym, że zawsze pragnąłem zobaczyć świat bez ludzi i teraz mam na żywo tego namiastkę, spostrzegłem przed sobą dziwne zgrupowanie pojedynczych osobników. Kobiety i mężczyźni stali w grupie a jednak osobno. Dzieliło ich od siebie metr lub więcej wolnej przestrzeni. Byli w grupie, a jednak jak już wspomniałem, pojedynczo. Wszyscy zdawali się zerkać, co pewien czas w jedno miejsce. Zaciekawiony tym dziwnym widokiem postanowiłem przyjrzeć się temu z bliska.
Okazało się, że to skupisko jednostek to taka kolejka do bankomatu tyle, że zmodyfikowane na czas zarazy. Ludziska stoją nie jeden za drugim, bo za blisko by to było, tylko tak w oddaleniu od siebie. Nie w uporządkowaniu tradycyjnej kolejki, bo to też stanowiłoby niebezpieczeństwo. Tylko tak w poustawianym, choć zdecydowanie chaotycznym rozrzuceniu, jakkolwiek to, co napisałem brzmiałoby dziwnie.
Przysiadłem na ławce w celu obserwacji tego dziwnego zjawiska. Kolejka była do pomieszczenia z bankomatem, do którego wchodził, zgodnie z zaleceniem spisanym na przyklejonej do szyby kartce, jeden osobnik. Reszta czekała. Osobnik po pobraniu pieniędzy wychodził i chaotycznie uporządkowana kolejka nagle się ożywiała i wśród pokrzykiwań: teraz pan, nie pani, może pan, pan tu nie stał, niech pani wchodzi… kolejna jednostka wchodziła do kantorka z bankomatem. I tak za każdym razem. Podobnie tylko w mniejszej skali powróżyło się to dziwne zjawisko przy sklepie spożywczym, na którego drzwiach wejściowych widniała kartka z napisem: do sklepu wchodzić pojedynczo.
W zasadzie wszędzie jest teraz podobnie. W aptece, w sklepie monopolowym. Jednostka – zerem, jednostka – bzdurą pisał kiedyś Majakowski. Dożyłem czasów, gdy to jednostka jest ważna. Przynajmniej w sklepie. I to nasze podzielenie społeczne na jednostki jest ważne. I nie jest jednostka żadną bzdurą. Jednostka – jednością. W jednostce – siła.
Koniec części drugiej.