Sam w tłumie
Pustka. To uczucie towarzyszy mi, na co dzień. Od poranka aż po sen. Budzę się w pustym łóżku. Zasypiam w samotności. Tylko, że w miejscu, w którym przyszło mi mieszkać nie jestem sam i ten nadmiar zaczyna przeszkadzać. Jestem sam w norce, w moim pokoju, ale ten pokój jest w centrum gigantycznej poczekalni dworcowej, której drzwi praktycznie się nie zamykają. Czy można być samotnym wśród tłumu? Oczywiście, że można. Jestem pusty w środku, ale za to wśród tłumu.
Utknąłem tu w tym pokoju w miejscu, w którym za ścianą zawsze ktoś jest. Tam gdzie panuje ruch jak na dworcu w godzinach szczytu. Jestem tu w klasycznej samotności wśród tłumu. Trwa tu bezustanny pochód gości, którzy w większości wcale nie przyszli mnie odwiedzić, lecz tylko przechodzą do kogoś innego. Jestem tu uwieziony wśród bezustannej gonitwy kolejnych gości i odwiedzających. Jestem tu gdzie nie mam nawet skrawka prywatności. Bo moja norka, mój azyl jak mi się zdawało jeszcze do niedawna, wcale nim nie jest. Nie czuje się w nim ani dobrze, ani bezpiecznie. Myślałem, że nigdy tego nie powiem, ale tęsknie za samotnością w moim dawnym domu gdzie mogłem być sam, zupełny sam.
Dom powinien być bezpiecznym schronieniem, a nie miejscem gdzie nie chce się wracać. A tu od rana do wieczora zawsze ktoś jest. To już nie chodzi tylko o osoby współmieszkające, ale o bezustanny przemarsz ludzi, których wcale lub niewiele znam. Jakieś dzieci, jakieś panie, panowie. Cały boży lud cały boży dzień. Za dużo spraw. Za dużo kłopotów. Za dużo ludzi. Żadnej prywatności.
Moja mała norka ma taki rozpaczliwy urok, ale to nie znaczy, że daje mi poczucie bezpieczeństwa. W samej norce czuje się dobrze, ale już za jej progiem źle. I jeszcze to wszystko, co przenika przez jej ściany. Ona niestety nie jest frenetycznie dźwiękoszczelna. Za dużo ze świata na zewnątrz przenika do wewnątrz. Nie mogę się w niej odizolować od kłopotów. Nie mogę odciąć od świata. Jestem w ciągłej obserwacji. W ciągłym zagrożeniu. Mam poczucie, że już nigdy się z tego świata nie wyzwolę. Pozostanę tu do końca.