Czekając…
Moja codzienność. Czekanie, to z tego składają się moje dni. Przechodzą one w miesiące, potem w lata. Czekam. Każdego dnia na coś czekam. Z wiekiem zrozumiałem, że nie ma w moim życiu nic stałego oprócz czekania. Nie biorę już w tym życiu udziału, nie jestem jego podmiotem. Ja tu tylko obserwuje i czekam.
Codzienność. Poranek. Dzień wieczór. Noc. Jeśli jest poranek to w nim te same lub prawie te same czynności powtarzane po wielokroć każdego dnia. Potem dzień zmienny, nie do końca przewidywalny, ale jednak podobny w swej szarzyźnie do poprzednik dni. Wieczory są lekkim wytchnieniem, przed niespokojną nocą.
Teraz jestem dużo bardziej wyciszony. Dzięki farmakologii jestem spokojniejszy, bardziej układny. Teraz moje czekanie jest znacznie bardziej bezbolesne. Już dni nie są tak bolesne i noc przynosi więcej ukojenia. Ale czekanie pozostało. Jestem w tym oczekiwaniu zamknięty na dobre. Nic się nie zmienia w tej materii. Dobrze, że nie zmienia się na gorsze. Źle że nie zmienia się na lepsze. Wszystko jest tak bardzo do siebie podobne. Codzienny ciąg podobnych dni i nocy. Po zwyczajnym dniu następuje kolejny zwykły swą zwyczajnością dzień.
Na co tak czekam? Chcecie wiedzieć? Proszę bardzo. Teraz właśnie czekam na telefon od kogoś, kto obiecał zadzwonić za dziesięć minut. Czekam już ponad pół godziny. Od przebudzenia czekałem na to by pojechać i teraz już wiem, że nie pojedziemy, więc czekam na to że pojedziemy jutro. Czekam aż będę mógł wykonać coś, co zaplanowałem przed tygodniem, ale że to wykonanie nie zależy w dużej mierze ode mnie, to czekam aż ktoś mi to umożliwi. Miałem wyjść właśnie, ale ktoś inny zadzwonił i teraz muszę jeszcze chwile poczekać. I tak codziennie.
Stałem w sklepie w kolejce do kasy. Zazwyczaj korzystam z kas samoobsługowych, bo jak pewnie większość z Was wie, nie przepadam za kontaktem bezpośrednim z nieznanym mi człowiekiem. Dziś jednak wybrałem kasę tradycyjną, bo w koszyku był alkohol. To oznaczało, że przy kasie automatycznej musiałbym czekać na weryfikacje wieku.
Komputer przecież nie wie ile mam lat, więc trzeba czekać na obsługę, która potwierdzi, że jestem uprawniony do kupna alkoholu. Czekałem, więc w kolejce do kasy. Przede mną były dwie osoby, więc oczekiwanie wydawało się nie potrwać długo. Z doświadczenia wiem jednak, że do której kasy bym nie staną w oczekiwaniu na swoja kolej, to i tak w tej wybranej przeze mnie będę stał najdłużej.
Próżno się łudziłem, że kolejka nieduża i oczekiwanie na moją kolej będzie krótkie. Po pierwsze pani kasjerka wyszła na chwile, więc czekaliśmy wszyscy, no i ja czekałem na jej powrót. Po drugie jak już wróciła okazało się, że przede mną jedna z pań zajęła kolejkę drugiej, więc moje czekanie się wydłużyło. Potem, po trzecie, skończyła się taśma, ta od wydruku paragonów w kasie, więc czekaliśmy na wymianę. Następnie, czyli po czwarte, jeden z klientów miał kłopoty z płaceniem kartą… itd.
Może życie składa się z wiecznego czekania.