Wesołych świąt

Obublikował pavvel dnia

– Wesołych świąt… no i wszystkiego, co najlepsze – usłyszałem. A było to zakończenie długich, i nawet dość ciekawych życzeń, jakimi zostałem obdarowany przez pewną panią, którą owszem znam, ale znam, że tak powiem … tylko służbowo.

Nie powiem, to miłe, że pani nie zapomniała mi życzyć z okazji zbliżających się świąt nie tylko „ wszystkiego najlepszego” w moim „ życiu zawodowym”, ale też i w„ osobistym”.  Cała lista życzeń, jakie wygłosiła pani były bardzo szczegółowa i bardzo ciekawa.  Było tam coś o zdrowiu, znacznie więcej o szczęściu, o pomyślności, od długim życiu wspomniała, o pieniądzach… Nie ma, co wymieniać, dość powiedzieć, że było tego dużo.  Cała lista. Znalazło się w tych dezyderatach odniesienie do tego (a w zasadzie powinienem napisać Tego), kto to ma mi zagwarantować. Bardzo byłem zaskoczony, bo mnie się wydawało, że znamy się z tą panią tak tylko, służbowo, a tu proszę tyle bardzo miłych słów.

– Oj, żeby się tylko, choć trochę z tego spełniło – wydukałem niepewnie, gdy już pani skończyła wyliczanie postulatów do Pana Naszego, prosząc go o liczne łaski dla mnie i moich bliskich. Moja niepewność i zakłopotanie wynikało z faktu, że ja jestem całkowicie pozbawiony zdolności do składania życzeń. Nie, w żadnym razie nie chodzi tu o to, że ja komuś źle życzę… nie to nie to… ja raczej nie potrafię ich składać, wygłaszać czy deklamować. Tak, nie potrafię się zrewanżować życzeniami jak już je otrzymam od kogoś.

Spojrzałem na panią, która najwidoczniej, bo jakżeby inaczej, oczekiwała, że teraz ja wygłoszę stosowne do okoliczności życzenia. A ja? Ja jak zawsze w takich sytuacjach miałem kompletną pustkę w głowie. – Zdrowia… szczęścia… pomyślności – wyjąkałem na dobry początek. – Wszystkiego, co najlepsze – dodałem szukając w myślach kolejnych, klasycznych w takich sytuacjach życzeń, ale jak zawsze nic nie mogłem sobie przypomnieć. – Tego samego, czego i pani mi życzyła – nagle przypłynęło mi do świadomości rozwiązanie, które stosuję od najmłodszych lat, czyli życzę komuś tego, co i on mi życzył przed chwilą. – Oczywiście pomyślności w życiu osobistym i zawodowym – wyrecytowałem, bardzo zadowolony, że i to tradycyjne zdanie nagle mi się przypomniało. Jednak miałem odczucie, że pani ściskająca moją dłoń, odkąd sama zaczęła wygłaszać, czego to mi życzy, oczekuje jakiegoś ciągu dalszego.

Nerwowo przeszukiwałem zakamarki mojej pamięci w poszukiwaniu czegoś, co wiedziałem o tej pani… takiego osobistego i w związku z tym, mógłbym jej życzyć – tak od serca – można powiedzieć. Nic nie znalazłem. Dobrze, przyznaję, znalazłem coś, co w zaufaniu powiedział mi o tej pani pewien nasz wspólny znajomy. Ale w tej dziedzinie raczej nie mogłem tej pani życzyć sukcesów, bez narażenia się, że ujawnię to, czego pewnie ta pani nie chciałaby żebym wiedział. – No i powodzenia w sprawach dla pani ważnych i sprawiających przyjemność – powiedziałem, myśląc jednocześnie o słowach kolegi. O to byłyby bardzo osobiste życzenia, gdyby tylko pani potrafiła czytać w moich myślach, bo tam bardziej życzenia uszczegółowiłem.

– No i zdrowia, bo to najważniejsze – przypomniało mi się, więc natychmiast to powiedziałem. I słusznie, bo przecież życzenia zdrowia nigdy nie za wiele. Rozejrzałem się po pokoju, w którym staliśmy szukając inspiracji i mój wzrok zatrzymał się na rozłożonej na biurku gazecie. Z tytułu artykułu wynikało, że tradycyjnie w nadchodzącym roku czekają nas kłopoty z finansowaniem służby zdrowia. – No i oczywiście pieniędzy!– oświadczyłem chyba trochę za głośno.  Wydawało mi się, że pani jest zadowolona z życzeń, więc ścisnąłem jej dłoń mocniej na znak, że skończyłem.  – No to wesołych świąt – rzuciłem na „ do widzenia” i już mnie nie było.

Stałem jeszcze przez chwilę za drzwiami, zastanawiając się czy dobrze wypadłem.  – Mogło być lepiej, ale nie było źle – oceniłem sam siebie. Wracając do biura myślałem o tym, że nadchodzi okres, który bardzo lubię i którego jednocześnie nie lubię. Znów trzeba będzie składać życzenia ludziom całkowicie mi obcym, bo tak wypada, bo tego się ode mnie oczekuje, bo taka jest tradycja…A ja, choć wszystkim dobrze życzę, to życzeń składać nie potrafię… tak po prostu… A więc Wesołych Świąt… i Szczęśliwego Nowego Roku…

Komentarze

  1. Reply~zoi
    zawsze miam z tym problem szczególnie w pracy, nie lubie ściskac się z i składać życzeń osoba które mało znam lub nie znam wcale.
  2. Reply~r
    Najlepiej standartowo złożyć życzenia.Przecież Ci co Cię znają i tak wiedzą,że życzysz im jak najlepiej.Przynajmniej ja wiem.
  3. Reply~Krosbridka
    Rozumiem Cię świetnie, bo również mam ten problem. Przeżywam co roku koszmar podczas wigilijnego spotkania w pracy, gdzie życzenia muszę składać prawie trzydziestu osobom :)
  4. Reply~smuga2011
    I wzajemnie:) wszyscy mamy z tym problem zwłaszcza, gdy chodzi o obce osoby. Górale mieli taką życzeniową wyliczankę, niestety w warunkach miejskich,mało przydatną:)pozdrawiam świątecznie